Agencja Interaktywna

Promienie słońca odbijały się w lazurowej zatoce gdy pilot Wildcata podchodził do lądowania na lotnisku. Midway pięknie się prezentuje o wschodzie. Koła delikatnie otarły się o pas podnosząc tuman pyłu. Wildcat minął majestatyczne i lśniące B-17. Spokojnie podkołował pod hangar. Silnik wydał ostatni na dzisiaj pomruk. Tak... wolny dzień , żadnych lotów zaplanowanych na najbliższe 24 godziny. Spać ... długi spokojny sen. Tego potrzebuję - pomyślał.
Patrzył w sufit wspominając ostatni lot. Może gdybym poleciał bardziej na północ...hmm major to wie jak zaplanować lot byś nie spotkał wroga...uśmiechnął się do siebie.Tak , następnym razem polecę bardziej na północ. Oczy zamknęły się powoli.
Syrena wyła przeraźliwie gdy zerwał się na równe nogi. W tym momencie poczuł przeraźliwy ból czaszki. Co się dzieję ??? Cały pokój mienił się czerwoną poświatą. Jakim cudem
walnąłem w sufit ? - pomyślał. I co to za ludzie ?!!! Jakiś żołnierz podawał mu hełm ... W rękach trzymał karabin ale ... Jezu co to jest ? Przecież to nie jest M1. Miałem go w rękach raz na szkoleniu ale to coś tego nawet nie przypomina ... i czemu ci ludzie świecą dziwną zieloną poświatą w miejscu gdzie powinny być oczy. Jakiś oficer krzyczał że mamy 30 sekund do zrzutu. Ten przerażający odgłos maszyny w której się znajdował nie był podobny do niczego co znał. Czerwona błyskająca żarówka zmieniła kolor na zielony. Oficer otworzył drzwi , uderzenie powietrza odebrało mu na chwilę oddech. Pierwszy żołnierz wyskoczył , drugi zanim. Instynktownie zapiał klamrę która wisiała mu przy pasie do liny i w tym momencie oficer pchnął nie zdecydowanego prosto w czarną czeluść drzwi.
Krótki lot ... nie przygotowany uderzył nogami o ziemię. Kolejny żołnierz pomógł mu odczepić się od prowadnicy. Kurz wirował wciskał się w oczy i uszy. Nie mógł zaczerpnąć tchu ... GO GO GO !!! usłyszał w uchu głos oficera. Ruszył więc za tym który mu pomógł. Starał się utrzymać go w polu widzenia co było trudne w tej ciemności. Załóż noktowizor żołnierzu !!!! Oficer szarpnął coś na jego głowie i w tym momencie zobaczył zielone ale wyraźne postaci żołnierzy biegnących w kierunku dużego budynku. Maszyna za nim szybko oddaliła się i nastała cisza...
Panowie 800 metrów stąd znajduje się nasz cel. Likwidujemy dzisiaj punkt dowodzenia armii czerwieńskiej. W budynku powinno się znajdować grupa 10 terrorystów. Pamiętajcie to najemnicy , oni nie będą mieć litości a my nie możemy ich zlikwidować jedynie unieszkodliwić. cały obiekt zabezpieczamy wg. planu który otrzymaliście w śmigłowcu. Jakieś pytania ? Nie , i dobrze czeka Nas nie lada wyzwanie. Magpies jakiś dziwny jesteś , jakby nie obecny. Skup się !! To nie ćwiczenia !!
...Jezu czego oni chcą ??
Ruszamy ... Oficer podzielił pluton na 3 drużyny .. ruszyli cicho w kierunku farmy.Mineli winnice i znaleźli się z tyłu budynków gospodarczych. Oficer wykonał ruch ręką i drużyny rozdzieliły się każda w inną stronę ale w jednym kierunku. Duży budynek na środku farmy otoczony głębokim rowem. W oknach świeciło się przymglone światło , co jakiś czas można było dostrzec ciemną sylwetkę spacerującą przy drzwiach. Jego drużyna skulona za nie wysokim murkiem obserwowała tą postać w napięciu. Tuż obok niej pojawił się cień ... i terrorysta bez jęku , cicho osunął się na ziemię. Teraz dowódca drużyny wykonał jakiś znak i wszyscy ruszyli w kierunku rowu. Podążył za ostatnim. Czarne wejście do jakiegoś bunkra to był najwyraźniej ich cel. Czuć było zgniliznę ale i mimo wszystko przyjemny zapach piwnicy. Skuleni przemieszczali się w głąb tunelu. Za drugim zakrętem zobaczył ciemne światło jakby wyjścia. Dowódca drużyny dał znak po którym reszta przykucneła. Sam dowódca zajrzał za róg pokazując na palcach 2. Zrozumiał że w środku jest dwóch przeciwników. Nagle w prawym uchu usłyszał ciche .. GO. W tym momencie jeden z żołnierzy wrzucił coś w wejście. Po chwili zobaczył błysk który mimo tych śmiesznych okularów trochę go oślepił. Dowódca z krzykiem GO GO GO !! wpadł do środka strzelając dwie krótkie serie. Wpadł do piwnicy jako czwarty. Na ziemi zobaczył dwóch przedziwnych żołnierzy w jakiś pończochach na głowie. Związani jak świniaki na farmie jego dziadka. Jeden z żołnierzy zabezpieczył dwóch żyjących jeszcze przeciwników drugi razem z dowódcą weszli do przyległego pomieszczenia. Nagle nad sobą usłyszał huk i serie karabinów. Ciężkie buty tupały po podłodze , wybuch granatu , wrzaski w dziwnym języku ... nagle na schodach przed sobą ujrzał postać która z wrzaskiem FRAG ZONE rzuciła coś w jego kierunku. Instynktownie nacisnął spust , odrzut powalił go na ziemię ale postać skuliła się na schodach... w tym momencie eksplozja oślepiła go i czuł że z całą siłą uderzył w ścianę ... przez mgłę zobaczył jedynie schylającą się nad nim postać........... Magpies , Magpies .... ku**a twoja mać Magpies.... wstawaj , dowódca woła . Masz lot , Zera nad Midway !!!
_________________
Całe życie z wariatami Wink

Hahahahahaha!!! Zajebiste!! Sie uśmiałem.... Ale kolega przesiąkł już na wskroś hamerykańską ideologią. Skąd wiedzieli, że postać spacerująca przed domkiem to od razu terrorysta hę? A może to jakiś np , bogu ducha winny, bluesbrat wyszedł na fajka przed dom, bo się na zece mapa zmieniała? Co???!!!
_________________
"Nec Hercules contra plures", czyli w wolnym tłumaczeniu: I Herkules dupa - jak ludzi kupa